27 sierpnia 1996 roku znana modelka i piękność, Agnieszka Kotlarska, przeżywała swoje ostatnie chwile, wykrwawiając się na śmierć, na oczach męża i małej córki. Tego dnia oni również mogli zostać zabici przez maniaka, a cudem przeżyli.
Więcej o tym, dlaczego życie 24-letniej Miss Polski zostało tragicznie skrócone przeczytacie w naszym artykule na portalu wroclawanka.
Niebezpieczny wielbiciel

Agnieszka Kotlarska była Miss Polski i Miss International, modelką i twarzą znanych marek. Miała wszystko, o czym można marzyć – światową sławę, bogactwo, kochającą rodzinę, ale miała też niestabilnego psychicznie „fana”, który prześladował ją przez długi czas, aż w końcu zabił.
Stało się to w zaskakująco spokojny dla Agnieszki wieczór – pierwszy od dawna weekend, który zamierzała spędzić z rodziną. Siedzieli już w samochodzie, gdy nagle usłyszeli męski głos: „Agnes, pamiętasz mnie?”. Jarosław Świątek, mąż Agnieszki, wysiadł, by sprawdzić, kto to jest, ale nieznajomy wyciągnął nóż i zaatakował go. Wybuchła walka, a napastnik ugodził Jarosława w nogę i trafił w tętnicę. Agnieszka, widząc krwawiącego męża, wybiegła z samochodu. Zanim zdążył wstać, maniak ugodził żonę cztery razy, z których każdy, jak się okazało, był śmiertelny.
Po kilku minutach przyjechała karetka, ale było już za późno, kobieta zmarła w drodze do szpitala. Nazwisko zabójcy stało się znane kilka godzin później, po tym jak oddał się w ręce policji. Był nim 37-letni Jerzy Lisiewski. Podczas przesłuchania powiedział, że od kilku dni obserwował dom rodziny z pobliskiego drzewa, ukrywając się w gęstym listowiu.
Lisiewski podzielił się też szczegółami kryminału, jak to zakochał się w Kotlarskiej od pierwszego wejrzenia, gdy zobaczył ją na konkursie Miss International. Mężczyzna wielokrotnie dzwonił do dziewczyny, pisał listy i nieustannie ją śledził. Wiele osób zastanawiało się, dlaczego nikt nie próbował zatrzymać tego nieadekwatnego człowieka. Jak się okazało, niewiele osób o tym wiedziało, Agnieszka o natrętnym wielbicielu powiedziała tylko swojej matce, najwyraźniej nie doceniając niebezpieczeństwa jego „zalotów”.
Agnieszka i Jarek

Wspominając swoje życie z żoną, Jarosław Świątek używa tylko jednego słowa – „bajka”, z drżeniem w głosie, bo nawet wiele lat po tragedii nie zagoiły się jego emocjonalne rany.
W rzeczywistości historia ich związku nie była miłością od pierwszego wejrzenia, wręcz przeciwnie, na początku Świątek nie darzył Agnieszki zbytnią sympatią. Działo się to w 1990 roku. Dziewczyna miała wtedy 18 lat i przyszła na casting Miss Wrocławia, którego jednym z organizatorów był jej przyszły mąż. Zagłosował wtedy przeciwko niej, a później to samo zrobił na konkursie Miss Śląska. Ale Agnieszka i tak wygrała, więc zgodnie z zasadami konkursu Świątek, jako organizator, pojechał z nią w tournée po Polsce. W Sylwestra, którego Agnieszka i Jarosław obchodzili razem, coś się między nimi wydarzyło, jak to się mówi, zapłonęła iskra. Związek rozwijał się dalej, a na kolejnych zawodach Kotlarska była już dziewczyną organizatora.
Jarosław, zdając sobie sprawę, że jeśli ona wygra, to wszyscy będą mówić o jego stronniczości, poprosił członków jury, by nie głosowali na Agnieszkę. Jednak nic to nie dało i to ona ponownie wyszła na prowadzenie. I jak pokazał czas, nie było to na darmo. Kilka miesięcy później Kotlarska wygrała Miss International i została pierwszą Polką, która zdobyła ten tytuł.
Tytuł najpiękniejszej kobiety świata jednak jej nie wystarczył i na początku 1992 roku Agnieszka pojechała do USA, by podbić jedną z najbardziej znanych agencji modelingowych. A kiedy wróciła z castingu do domu, długo czekała na telefon, ale nie było żadnego. Nadszedł, gdy wszystkie nadzieje zostały wyczerpane i po konsultacji z ukochanym, wyjechała za ocean.
Jarek wspomina, że rzucił pracę z powodu ultimatum od Agnieszki, bo była bardzo zazdrosna. Zakochani nie widzieli się przez 4 miesiące. Kotlarska jeździła z castingu na casting, a Jarek starał się o wizę, by móc do niej dołączyć. W tamtym czasie było to niezwykle trudne, bo tylko nieliczni spośród tysięcy ubiegających się o nią otrzymywali prawo wyjazdu do Stanów Zjednoczonych. Niestety, dokumenty Świątek trafiły w ręce urzędnika, który znany był ze swojego surowego charakteru. Mężczyzna zdołał ją jednak wzruszyć opowieścią o swoim romansie z Miss Polski. Godzinę później miał już w paszporcie amerykańską wizę i wkrótce dołączył do swojej ukochanej, która w Nowym Jorku z trudem budowała swoją karierę modelki.
Ralph Lauren i popularne marki

Agnieszka dostała pierwszą pracę po pół roku wałęsania się, a przyszedł do niej nie kto inny jak sam Ralph Lauren, założyciel Ralph Lauren Corporation. Świątek ze smutkiem przyznaje, że „na cały rok przestała być jego dziewczyną”, bardzo rzadko się widywali.
Kotlarska brała udział w kampaniach reklamowych korporacji Ralpha Laurena na całym świecie, a w 1993 roku w telewizji wyemitowano program z jej udziałem, zatytułowany „Lauren”. Ralph był tak wdzięczny, że wysłał dziewczynie samolotem egzotyczne kwiaty o wartości kilku tysięcy dolarów. Jej zdjęcia publikowały magazyny z całego świata, w tym najbardziej prestiżowy w branży mody – Vogue. Ona patrzyła na świat, a świat patrzył na nią.
Szczęśliwy wypadek i nieszczęśliwy samolot
W USA wszystko układało się dobrze, ale Agnieszka i Jarek ani przez chwilę nie wątpili, że chcą mieszkać w Polsce. Następnej zimy para wprowadziła się do nowo wybudowanego domu we Wrocławiu, gdzie wkrótce urodziła im się córka. Urlop macierzyński Agnieszki nie trwał długo, a wkrótce po zrzuceniu zbędnych kilogramów wróciła do pracy.
Zatrudniały ją największe marki, a szczególnie lukratywna była współpraca z Calvinem Kleinem. W tym samym czasie Agnieszka zdała sobie sprawę, że modeling kiedyś się skończy, więc zaczęła uczyć się nowego rzemiosła, czyli aktorstwa.
W jednym z wywiadów nazwała siebie szczęśliwą i radosną, co zdawało się potwierdzać w lipcu 1996 roku. Wówczas Miss International przebywała w Polsce i miała lecieć do Stanów Zjednoczonych, by udać się do Paryża na sesję zdjęciową. Mąż Kotlarskiej uparł się, by poleciała z Wrocławia bezpośrednio do Paryża i jak się okazało, uratowało jej to życie – samolot, którym miała lecieć, rozbił się, a załoga i wszyscy pasażerowie zginęli.
Półtora miesiąca później Agnieszka znów znalazła się w pakowaniu walizek. Tym razem miała polecieć na dłużej do Stanów, gdzie miała kontrakt wart półtora miliona dolarów z firmą kosmetyczną Estée Lauder.
Jarosław i Patrycja
Te plany nie miały się jednak spełnić, a Jerzy Lisiewski zabijając Agnieszkę Kotlarską, odebrał życie także jej mężowi. Przez pierwsze miesiące po śmierci żony Jarek żył wyłącznie na lekach antydepresyjnych i sesjach psychoterapeutycznych i mówi, że gdyby nie córka, nie wie, jak by się to skończyło.
Córka Agnieszki, Patrycja, nie pamięta swojej mamy, bo tego fatalnego dnia miała 2,5 roku. Widziała ją tylko na filmach i zdjęciach. Jedyne podobieństwo do Agnieszki to zamiłowanie do samochodów i szybkiej jazdy. Patrycja nigdy nie miała ochoty zostać Miss International ani modelką. Obecnie mieszka za granicą z ojcem i nie ma zamiaru wracać do Polski. Z kolei Jarosław nie jest pewien, czy po wyjściu z więzienia morderca nie powróci do swoich starych sztuczek, ponieważ krążyły plotki, że Lisiewski obiecał zemścić się po wyjściu na wolność.

Nawiasem mówiąc, Jarek nigdy więcej się nie ożenił. Według niego zakochał się raz i ślubował, że do śmierci będzie kochał tylko swoją Agnieszkę.